niedziela, 13 listopada 2011

Rak

                                                                         *
                            AŻ nie potrafię, wprost znaleźć słów.....nie, rzeczywiście, nie potrafię

                                                          "Otworzyła się głowa"
                                                                         *

Alicja w Krainie Zmarłych/ Bajka o znikaniu (PaRT VIII)

W międzyczasie słowa układały się w mozaikowy obraz i przywierały do okrytej rumieńcami wstydu Alicji. Oskarżona, oskarżona, winna… Dziewczynka w ich opisach i na posrebrzanej powierzchni zobaczyła w końcu siebie. Jak śmiała wątpić, że jest niewinna, wystarczyło przecież spojrzeć, wszystko było wypisane teraz na jej twarzy. Kolejny odważnik, obwiązany winnoczerwoną wstążką, gruchnął na szali. Ciężar, który tym razem ja obarczył, ważył znacznie więcej niż poprzednie. Kobiety spojrzały po sobie. Nagle, jak jeden mąż, zaczęły nerwowo przeglądać kieszenie wyblakłych fartuchów. Niemal każda miała skryty w zanadrzu odważnik przywiązany od wewnętrznej strony ubrania. Zaczęły więc spiesznie szarpać ciężarki, często pozbywając się ich siłą, wyrywając je razem ze skrawkami garderoby jak z kawałkami skóry. Wokół szali zrobiło się kotłowisko. Kobiety potrącały się łokciami i przepychały jak w kolejce po darmowe porcje rosołowe. Rozgorączkowane podrzucały odważniki na szalę tuż obok dziewczynki i z radością lub nawet obłędem w oczach wybiegały z przedziału. Z każdym momentem Alicja topiła się w miękiszu fotelu coraz bardziej.
Nieco później, gdy przedział opustoszał, wszedł do niego Królik. Poprawił łapą poły kraciastego surduta i jak gdyby nigdy nic, rozpostarł się wygodnie w fotelu naprzeciwko Alicji.
-Nareszcie, Króliku, nareszcie wróciłeś. Nawet nie wiesz, co się tutaj działo, gdy ciebie nie było. Ktoś mnie… Ale zaraz, Króliku, co ty właściwie robiłeś? Bardzo się martwiłam.
- Przekraczaliśmy pewną granicę i załatwiałem niezbędne formalności i dokumenty. A potem nie mogłem odnaleźć drogi do przedziału. Wiesz przecież, że jestem ślepy.
-I od tego podpisywania dokumentów masz wąsy umorusane czekoladą?
-Khmm… Kiedy szukałem naszego przedziału i tak błądziłem, pośliznąłem się na świeżo polerowanej posadzce. Najwyraźniej sprzątaczka pomyliła się i zamiast płynu użyła do mycia podłogi czekoladę.
-Myć posadzkę czekoladą? Króliku, to przecież absurdalne.
-Alicjo, przestań się czemukolwiek dziwić. Poza tym, to przecież nie ja sprzątałem. Ale, powiadasz więc, że wiele wydarzyło się w trakcie mojej nieobecności? Mm, rzeczywiście, wyczuwam coś w powietrzu, pachnie… wykipiałym mlekiem. Czyżbyś zdążyła nabroić coś w tym czasie?
Mimo braku oczu, twarz królika nabrała karcącego wyrazu. Już po raz kolejny dziewczynka okryła się purpurą.
- Króliku, nie rozumiem, co się tutaj działo. Oskarżono mnie,… bardzo dużo kobiet mówiło, że jestem winna. A ja nic nie zrobiłam. Ktoś musiał na mnie donieść jakieś głupstwa, bo, słowo daję, nic złego nie popełniłam.
-Więc to o Tobie… Kiedy próbowałem tu trafić, słyszałem jakieś pogłoski, plotki, szmery… Skoro jesteś winna, musisz czekać na karę i poddać się tutejszemu prawu. Nie widzę innego rozwiązania.
-Nie znam tego prawa.
-Cóż, tym gorzej dla Ciebie, Alicjo.
Po niezręcznej chwili milczenia, coś zaczęło dziać się z Alicją. Z niewiadomej przyczyny i całkiem nagle dziewczynka stawała się coraz większa i większa. Ubrania robiły się najpierw ciasne, aż stopniowo zaczęły pękać na szwach. Buty, które nie mieściły już stóp, zsunęły się na podłogę. Alicja nieporadnymi ruchami drżących rąk próbowała nieudolnie powstrzymać rwące się ubrania. Zeskoczyła z fotela, który jeszcze chwilkę temu był dla niej stanowczo za duży i w przypływie paniki, nie mogąc zatrzymać napadu okrutnej czkawki, rozpłakała się.
-Aaa. Króliku, co się ze mną dzieje….?....
Po kilki minutach w przedziale nie stała już ta sama Alicja. Gdy przestała rosnąć, była niemal dwukrotnie wyższa, a ponadto wyjątkowo, wręcz nieproporcjonalnie do reszty ciała, ‘urosła’ w talii. Gdyby nie dziecięcy wyraz twarzy, można byłoby w pierwszej chwili powiedzieć, ze oto stoi dorosła kobieta.