Po kilku bezskutecznych próbach, rozejrzawszy się wokoło, zauważyła, że obok znajdują się przecież inne siedzenia. Z odrobiną niechęci zsunęła się z miękkiego, bezpiecznego fotela. Przytykając palec do ust stanęła przed sześcioma nowymi możliwościami. Szybko zapomniała, która dziurka od klucza była obiektem jej zainteresowania, całą uwagę skupiwszy na wyborze najstabilniejszego siedzenia, na które można łatwo się wdrapać. Nie mogąc podjąć jednoznacznej decyzji, zniecierpliwiona Alicja podeszła po prostu do najbliższego.
Wybór można było uznać za trafiony, ponieważ twarde obicie i drewniana poręcz bardzo ułatwiały dosięgnięcie dziurki. Jedynym mankamentem tego położenia był fakt, iż wypatrzony wcześniej otwór znikł na tym miejscu z zasięgu. Alicja postanowiła więc zajrzeć przez mniej ciekawą, ale osiągalną dziurkę od klucza, którą porastał ponadto przedostający się od wewnątrz bluszcz.
Odgarnęła kłębiącą się roślinność, która zaszeleściła dziwnie w ręku i przyłożyła oko. W pierwszej chwili uderzyła ją niesamowita jasność, a już w ułamku sekundy wszystko gwałtownie pociemniało. To oczy Alicji, przyzwyczajone do panującego w przedziale półmroku, odmówiły na moment posłuszeństwa. Dopiero po kilku mrugnięciach rzeczy zaczęły odzyskiwać kontury i kształty.
A za dziurką od klucza znajdował się ogród pełen krzykliwego zapachu i intensywnej zielenii pomieszanej z ostrymi kolorami kwiatów. W świecie jak z obrazka pojawili się pierwsi ludzie. Po chwili dziewczynkę doleciała ich rozmowa.
-Zjadłabym coś...
-Też bym coś zjadł. Ale nie idzie nic znaleźć. Będziemy szukać tak chyba całą wieczność. To wszystko jest niezjadliwe. Mam wrażenie, że jest jakby sztuczne, plastikowe.
-Mm, i mi tak się wydaje. Ej, a może to też przez te okulary? Wszystko jest w nich tak wstrętnie różowe. Mam powoli dość!
-Ale prostszej i tak dobrze płatnej pracy nie znajdziemy. To jednak darmowy pobyt, a w zamian mamy tylko je nosić. Ewa, może sprawdzimy chociaż, co tak właściwie reklamujemy? Przeczytaj, co jest na moich napisane.
- ''Eden- nie dla idiotów''. Co nie zmienia faktu, że mam dość i czuję się w nich jakoś dziwnie. Jestem głodna!... Ooo, Adam, spójrz, jabłonka! Mizerna, ale jabłonka. Zaraz, jest jakaś tablica: '' Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać według upodobania, ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz.'' Ty, co to jest 'dobro'?
-Nie wiem.
- A 'zło' ?
-Też nie wiem.
- A łamanie zakazu jest dobre, czy złe?
-Ewka, skąd mam wiedzieć.
- To może zjemy? Głodna jestem.
-Tak właściwie...ale...boję się.
Ewa podeszła do drzewa i zerwała jabłko. Po ledwie jednym kęsie doskoczył do niej zgłodniały Adam i wyrwał owoc z ręki. Ewa nie zdążyła nawet zareagować.
-Hej! Oddawaj je, przecież nie chciałeś, tchórzu. Hrrr, a niech Ci to jabłko w gardle stanie!
W tym momencie obojgu z nosów pospadały różowe okulary, choć poczuli, jakby zdjęto im z oczu bielma. Kolory porażały różnorodnością. Jednocześnie usłyszeli czyjeś kroki i towarzyszacy im szelest...
Lamanie zakazów jest zawsze dobre. Każda oficjela, która przychodzi jest przestępstwem.
OdpowiedzUsuń