sobota, 14 stycznia 2012

Alicja w Krainie Zmarłych/ Bajka o znikaniu (PaRT VIII)


     Kiedy wszystko już się zaczęło uspokajać i Alicja odzyskała miarowy oddech, przerywany już tylko
szlochem lub łapczywym łykaniem powietrza, Królik zakomenderował stanowczo:
-Bądź w końcu cicho i się uspokój.
Dziewczynka osłupiała słysząc tak ostry i oschły ton towarzysza, więc pospiesznie wypełniła polecenie. Zmiana w zachowaniu Królika była uderzająca. Nie był ani zdziwiony, ani przestraszony zaistniałą sytuacją. Na jego pyszczku malował się po prostu… gniew. Alicja, przygnieciona najpierw ciężarem nieoczekiwanej przemiany, której doświadczyła, teraz poczuła się ponadto wyjątkowo nieprzyjemnie i niepewnie.
-Czy, czy Ty Króliku wiesz, co się ze mną stało?
     Dziewczynka zapytała, czując głos grzęznący jej w gardle, jakby nawet język wstydził się, że to ona właśnie się nim posługuje. Nie miała odwagi, żeby powiedzieć więcej ani się poruszyć. Czuła, że każde drgnięcie choćby o milimetr mogłoby sprowadzić kolejne, jeszcze większe nieszczęście, choć w tej chwili nie potrafiła wyobrazić sobie nic bardziej niepokojącego, jak to oczekiwanie i niepewność. Królik tymczasem twardo milczał. Namolną ciszę, która obsiadła przedział przerywały tylko odgłosy sunącego pociągu i stukot otwieranych, to zamykanych nieopodal drzwi sąsiednich przedziałów. Alicja zauważyła wtedy, że coś zadziało się z czasem. Przestał mijać. Albo też, przemykał w tak szybkim tempie, że przestała już to zauważać. Tak chyba wygląda czekanie, pomyślała.
-…Byłem dotychczas Twoim towarzyszem, czyż nie tak?
Alicja ocknęła się. Coś ponownie się zmieniło. Głos Królika był tym razem pusty i beznamiętny, a on sam jakby bardziej obcy.
-Tak, Króliku… Nawet, gdy gdzieś znikałeś, wiedziałam, że w końcu wrócisz…
-Będę musiał odejść Alicjo… Spójrz, czas przestał płynąć. A Ty nie możesz stać w miejscu. Prawda jest taka, że, by iść do przodu, należy biec znacznie szybciej niż pozostali. Chciałbym, żebyś o tym pamiętała. Nieopacznie postawiłaś na swojej drodze przeszkodę. Moja rola dobiegła końca. Wierzę, że dasz radę.
Alicji zadrżały dłonie i spuściła wzrok. Królik był w tej podróży wątłym, ale też i jedynym pewnym punktem. Chciała rzucić się na kolana i prosić, żeby został. Chciała złapać go za poły surduta i nie pozwolić odejść.
-Nie płacz Alicjo. To, że nie widzę, nie znaczy, że nie słyszę. Oczy Ci wypłyną, a mogą się przydać. Będziesz jeszcze szukać.
     Dziewczynka przyłożyła ręce do powiek z obawy, że oczy rzeczywiście popłyną, nim zatamuje łzy, a w końcu trudno szukać na ślepo. Kiedy je odsłoniła, była już w przedziale sama. Nawet nie obróciła się w kierunku szali, kiedy zadźwięczał na niej kolejny odważnik. Znakomicie zdawała sobie sprawę, co jest na nim napisane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz