czwartek, 11 października 2012

a-lic-ja w Krainie Zmarłych - Bajka o znikaniu (PaRT XIV)


Alicja nie mogła otrząsnąć się ze zmiany, odnaleźć w nowym położeniu, w jaki rzuciła ją nieznana dotąd siła. Ale musiała. Kobieta tymczasem zaczęła zachowywać się coraz bardziej natarczywie, szturchała ją laską po nogach, w ten sposób dopominając o swoją dolę.
-Co się ze mną stało? Nie mówiła Pani, ze będę czuć się tak… inaczej. Mam wrażenie, jakbym coś straciła.
-Głupia, kolejna głupia i naiwna. Zyskałaś powrotem wolność. Zabieraj wiec tę klatkę sprzed moich oczu i wynoś się już z tego przedziału. Już, prędzej!
Poczucie obowiązku, które wynikało z danego słowa, z obietnicy, do której się zobligowała, było w tym momencie silniejsze niż obcość i niesmak, który czuła w sobie i dla siebie. Podeszła ze spuszczonym nieco wzrokiem na koniec przedziału i chwyciła klatkę za złotawy, finezyjnie wyprofilowany uchwyt zamocowany na górze. Znajdujące się w środku coś drgnęło i zatrzeszczało jak zaśniedziały, nieużywany przez lata zamek w drzwiach. Na twarzy starszej prawiedamy zaczęła malować się cicha burza. Bolesny grymas wykrzywił jej machinalnie twarz, nad czym starała się zapanować nałożywszy na wierzch maskę uśmiechu. Szybko jednak skruszył się na jej twarzy jak lód, nie potrafiła już jak kiedyś napinać mięśni do swojego sztandarowego uśmiechu nr 5. Poczucie ulgi, którego oczekiwała, walczyło krótko i przegrało z zakorzenioną znacznie głębiej zawartością klatki.
Alicja przechodząc podniosła głowę i wychwyciła ten nieoczekiwany spektakl zmian. Pojawiały się tak nagle, jak załamania pogody. Dziewczynka odruchowo przystanęła.
-Dotrzymuję, jak Pani widzi, obietnicy. Wyniosę tę klatkę tak daleko, jak będę w stanie. Proszę mi tylko powiedzieć, co tkwi w jej środku. Dlaczego tak Pani ciąży?
Kurtyna opadła w dół. Kobieta stała się. Stała się na moment prawdziwa. Wszelkie emocje, które tak skrzętnie dotąd starała się hamować, by nie czyniły na jej ciele kolejnych bruzd i zmarszczek, przykryte pudrem i różem znalazły ujście. Prawda raziła brzydotą. Prawda była kobietą lekkich obyczajów w podeszłym wieku. I w tym krótkim półokamgnieniu rozlało się na zniszczonym obliczu brudne całe życie.
-…to… to moje sumienie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz