(13.10.2010)
Biedny mario1 chciał już przejść do następnego etapu. Był ambitny, marzył, by zdobywać, wspinać się, iść do przodu. Czemu kierował nim akurat taki kiepski gracz? Tyle nieudanych prób, tyle czasu mario1 tracił życie za życiem i nie miał niestety wrażenia, żeby gracz czegoś się nauczył. A przecież powinien. Gracz miał podobno 16 lat. Niektórym wydawałby się to niedużo czasu, ale nie dla mario1. Gracz istniał odkąd mario1 pamiętał, a nawet dłużej, był dla niego starszy niż początek.
A mario1 miał ambicje, żeby robić coś, za co inni będą go chwalić. Nie starczały mu więc już zwykłe skrzynki ze złotem czy małe przeszkody. Mario1 słyszał od mario2, że dalej jest podobno ciekawiej, co krok czyhają wyzwania, nawet grafika jest inna. Im więcej mario1 dowiadywał się i myślał o tym, co go mija, tym bardziej nudził go świat, w którym żył, co więcej, który został specjalnie dla niego obmyślony i wykreowany. Nie wiedział przy tym konkretnie , za czym tak się rwie, czuł jednak, jak tęsknota za niewiadomą potęgowała się systemem zero- jedynkowym coraz bardziej.
Czasem więc mario1 chciał już zrobić krok w prawo, by uniknąć uderzenia wroga, ale wciśnięty klawisz przesuwał go w przeciwną stronę. Nic nie dawały przemycane w biegu i podskokach prośby, groźne miny, przerażające pohukiwania, czy modlitwy, jakie mario1 produkował, by spróbować wpłynąć na gracza. Cały wysiłek zdawał się ulatywać w eter. Najgorsze było jednak to poczucie bezsilności i monotonii. Gracz miał w końcu nieograniczona władzę, a przy tym kompletny brak umiejętności. Obu ich ograniczały RAMy.
A mario1 słyszał, że są nie tylko inne levele. Podobno istnieją zupełnie nowe światy. Twarze to nie tylko oczy i nos. Nogi i ręce zginają się w różnych kierunkach. Tak mówił mario2.
Kiedyś próbował zniknąć, przeniknąć do lepszej gry, ale wyskoczył błąd, komputer się zawiesił i mario1 musiał zostać. Poczuł się tak zrezygnowany, że więcej nie próbował. Dalej rozbijał złote punkty, biegał zdezorientowany, poruszany bezwiednie jak proteza, w oczekiwaniu na to, że kiedyś graczowi się poszczęści.
Aż pewnego razu mario2 powiedział, że zmienia gracza, przenosi się, a on, mario1 musi uważać.
Mario1 zapomniał się jednak przejąć albo już nie potrafił. Grunt, że pewnej nocy wyskoczył z komputera w czarnej dyskietce. Świat był na tyle ostry, intensywny, że nie potrafił go jakkolwiek skwantyfikować. Ale w koszu czekał już na niego mario2. Mogli razem, zza plastikowej kratki, obserwować gracza i nowego dario.
cholera, to jest mistrzostwo. dobre, dobre, dobre, dobre, smaczne! eeeej!
OdpowiedzUsuń