wtorek, 22 marca 2011

Maria 5

   W końcu w milczeniu dojechali do firmy, w której pracowała M. Budynek należał do jednych z największych i najnowocześniejszych w mieście. Cały składał się z lustrzanych okien, w których odbijali się; ludzie na ulicach, pędzące samochody, inne biurowce, sklepy. R. zawsze był zafascynowany widokiem wieżowca. W słoneczne dni wydawał się cały błyszczeć i płonąć, oślepiając wzrok, a jednocześnie jego monumentalna konstrukcja kładła cień na wszystko wokół.
   R. pamiętał, jak na jednej z lekcji, nauczyciel, by wytłumaczyć, jak funkcjonuje ludzkie ciało, przyrównał je do sprawnie działającego dużego przedsiębiorstwa, w którym każda komórka pracuje na sukces całości i tylko to może zapewnić jej rozwój. I ta każda komórka musi w związku z tym spełniać określone obowiązki, inaczej jej działanie nie ma jakiegokolwiek sensu. Za przykład podał wtedy firmę, w której od 5 lat była już zatrudniona M. Mimo to, R. nie był w stanie w pełni pojąć jej skomplikowanej struktury.
    Firma, w której pracowała M., była największą w swojej branży, z jej usług korzystało niemal każde miejscowe przedsiębiorstwo. Zajmowała się pomiarem wydajności kapitału ludzkiego.
M. pracowała zaś w bardzo rozbudowanym dziale kontroli wewnętrznej. Firma, która przeprowadzała audyty w innych przedsiębiorstwach, na własnym przykładzie musiała świadczyć o efektywności swoich działań. Tu pracownicy i ich wyniki byli poddawani perfekcyjnej analizie, a każdy element przedsiębiorstwa miał swoje miejsce w hierarchii. I rzeczywiście, firma osiągała doskonałe wyniki i najważniejsze, zysk.
M. spiesznie wysiadła z samochodu.
-R. możesz uzupełnić lodówkę? Może zrobię coś smacznego na kolację? Tu masz listę.
-Wrócisz normalnie?
-Tak, dziś już powinni przysłać nowego pracownika. Dobra, idę, muszę być wcześniej.
R. odprowadził ją wzrokiem i odjechał. Dla niego też zaczynał się przecież nowy dzień, pracy.
* * * *
-Tak słucham?
-M.? Postanowiłem zadzwonić, bo pracuję z Robertem, to znaczy pracowałem.
-Czy coś się stało?
-Robert miał zawał serca w trakcie rozmowy, gdy odbierał zamówienie. Zmarł. 
- ... 
-Dzwonię, bo w ten sposób wiesz prędzej, niż z firmy. 
-Naturalnie. Chyba, chyba odłożę słuchawkę... 
-Rozumiem. M., nie wiem, co powinienem powiedzieć 
-A ja nie wiem, co chcę usłyszeć. Dziękuję, że zadzwoniłeś.... Z kim zjem dziś kolację? 
-Do widzenia M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz