-Zdążę, zdążę, muszę zdążyć.
Wciągnął na ręce niebieskie, gumowe rękawice. Na podłodze rozłożył szeleszczący worek, po czym przeturlał na niego ciało. W tej chwili zawsze przypominała mu się sytuacja, gdy raz dostał zgłoszenie do denata, który okazał się za wysoki. Tacy ludzie nie powinni się po prostu rodzić. Próbował zmieścić go w worku na milion sposobów, ale mimo usilnych prób zginania zesztywniałych już kończyn, ciało nie chciało wejść. Spanikował wtedy stanowczo za szybko. Nadal wspomnienie tej sytuacji i własnej bezradności potrafiło przyprawić go niekiedy o odruchy wymiotne. Jego zachowanie kojarzyło mu się z paniką muchy przyklejonej do lepu... czuł wstręt do samego siebie. Ale, Maria była na szczęście na wskroś standardowa. Idealnie wypełniła worek .
Kiedy wciągał go na wózek, usłyszał stukanie o drzwi. Uderzenia zaczęły przybierać na sile i stawały się coraz gwałtowniejsze. A jednak, R. nie zdążył przed deszczem.
Po raz pierwszy wezbrała w nim taka złość. Ostatnie zgłoszenie miało pozwolić mu na wcześniejszy powrót do domu, a nie uwięzić u denatki w oczekiwaniu na koniec deszczu.
-Szmato, szmato!
R. zaczął okładać pięściami worek z ciałem. W oczach pojawiła się zaciekła niezgoda i frustracja. Za którymś razem chybił jednak i uderzył w ramę wózka. Zmęczony opadł na podłogę.
-Co ja robię? Uspokój się, uspokój człowieku. To tylko deszcz. A poza tym , jesteś w pracy. Regulamin zabrania. Tak, paragraf 35, ustęp 2 jasno mówi...
W korytarzowym lustrze zobaczył zmęczone, obłąkane odbicie. Wstał szybko, zdecydowanym ruchem poprawił biało- niebieski kombinezon i zagarnął do tyłu włosy. Gdyby tylko jego przełożony zobaczył to zachowanie, ten brak profesjonalizmu i dziecięce niepanowanie nad strachem. Właściwie, należałoby to zaraportować.
Wyjrzał przez okno. Na widok ulewy, która nie miała najwyraźniej chęci skończyć się zbyt szybko, R. przeszył dreszcz. Przeszedł więc szybkim krokiem do zapyziałej kuchni i usiadł przy stoliku, żeby ochłonąć. Nie mógł nawet zrobić sobie herbaty, gdyż służby odcinały zawsze prąd i wodę w domach denatów automatycznie ze względów bezpieczeństwa. Zresztą, korzystanie z własności denata też było nie do pomyślenia.
Kiedy uprzytomnił sobie, że od uderzenia boli go ręka, spojrzał odruchowo na wózek. Podszedł do worka i odsunął na kawałek suwak. Na szczęście nie uderzał w twarz, więc nie było tam żadnych śladów. Przyjrzał się badawczo Marii. Była na wskroś zwykła. Gdyby kiedyś przyszło mu mijać się z nią w tłumie,z pewnością nie zwróciłby na nią uwagi. Ale, czy ktokolwiek zwracał sobą jakąś uwagę? Odsunął się od worka, nie zamykając go i oparł się o ścianę. W chwilach zdenerwowania lubił przypomnieć sobie pracowniczy regulamin i obowiązki, które znał na pamięć. Niemal zawsze potrafiło go to odprężyć i sprowadzić do pionu.
<temat lekcji na dziś: rozróżnianie kulturki, hałturki i kałturki na drodze narodowego fekalizmu polskiego życia naszego społeczeństwa>
<temat lekcji na dziś: rozróżnianie kulturki, hałturki i kałturki na drodze narodowego fekalizmu polskiego życia naszego społeczeństwa>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz